piątek, 22 lipca 2011

Limitless

Pierwsza notka i już mini-recenzja. Uwaga - zawiera spoilery!

Pośród nowych nabytków z kategorii film, odgrzebałem tytuł mało mówiący - Limitless. Po przeczytaniu krótkiego opisu, stwierdziłem że dawno nie oglądałem filmu nie zobowiązującego treścią czy przekazem, więc padło na właśnie tę produkcję. Z początku wieje nudą. Historia opowiadana jako retrospekcja, przedstawia postać pisarza w kryzysie twórczym od którego odeszła dziewczyna. Niby flaki z olejem, ale fabuła zaczyna gęstnieć i po 30 minutach ukazuje się całkiem ciekawy moment kulminacyjny. Jedna pigułka i możesz wszystko. Intelektualny superman oraz niesamowite możliwości adaptacyjne zmieniają głównego bohatera w niemal nadczłowieka. Zyskuje pieniądze, sławę, pewność siebie. Jednak efekt utrzymuje się krótko i potrzeba więcej magicznych tabletek (jakże na myśl przychodzą niedawno jeszcze "modne" dopalacze) aby żyć normalnie w standardach do których tak szybko się człowiek przyzwyczaja. Każda jednak moc ma swoją cenę. Niestety i tu źródło nieskończonych zasobów intelektualnych obarczone jest klątwą - uzależnieniem. Fabuła jednak prowadzi do relatywnie szczęśliwego końca o dziwo przyspieszając z każdą chwilą, gdyż dość szybko głównemu bohaterowi udaje się rozwiązać wszelkie problemy - w tym zaopatrzeniowe. Po zakończeniu seansu, trochę szkoda że tyle czasu zmarnowano na kiepski początek, aby przejść do całkiem fajnego rozwinięcia i zakończenia. Patrząc na przesłanie, mimo że jest to niezobowiązujący film na sobotni wieczór przy piwku, można doszukać się pewnych prawd ogólnych. Pokazane jest między innymi, że każdy człowiek posiada potencjał, który wymaga katalizatora. Niekoniecznie muszą być to substancje uzależniające czy psychoaktywne, ale znalezienie odpowiedniego bodźca pozwala nam na dużo więcej niż myślimy. Jak na tego rodzaju kino, film okazał się satysfakcjonujący. Mimo w sumie obsady zawierającej tylko jedno wielkie nazwisko i przeciętnego scenariusza, produkcja prezentuje m.in. świetny montaż i dobrą grę aktorską głównego bohatera. Konkluzja jest jednoznaczna: polecam ten film jeśli szukacie dobrego przerywnika na weekendowy wieczór. Film jest spójny i nie wymaga dużo myślenia od widza, przez co nie zmęczy. Uważam że średnia ocena na IMDB 7.3 świetnie oddaje rzeczywisty poziom i nie jest ani zawyżona ani zaniżona. 

Na koniec jeszcze oficjalny trailer: